Pół roku później

Splata ręce na plecach i wolnym
krokiem odmierza czas oczekiwania w poprzek
ogrodu pachnącego dzikim powojem kroplami
potu i rosy

Uśmiecha się ale tylko on jeden wie co znaczy gdy
rozsupłuje tasiemki we włosach podaje mu ułożone
kolorami niebieski czerwony żółty zielonego więcej
to ulubiony

Szeleści spódnicą wysypuje z kieszeni piasek z sandałów
grudki ziemi przesypuje je między palcami jego
swoimi zagarnia go do siebie w zapachu świeżo
skoszonej trawy

Długo w noc nie mogą zasnąć oboje każdy inaczej może
ona wie może on domyśla się w ciszy liczą
szczeknięcia psa gwiazdy oddechy
wyrównują dopasowują się brzuchami kolanami ustami
rankiem z niedowierzaniem przecierają w oczach
swoje odbicia



30.05.2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz