wieczoru chłód spomiędzy drzwi opadający wzdłuż ud na
jeszcze rozgrzane stopy od siebie do siebie w biegu
wielokropków
Saksofon i zachrypnięty głos Toma Waitsa to najlepsze
co może się dziś wydarzyć choć wieczór dopiero
rozpoczęty drzewa rozchylają konary unoszą dłonie ku górze
zamierają
Milczą źdźbła trawy przysypane solą cukrem kto wie ja
przyglądam się migotliwemu blaskowi świecy i tylko
kiedy mijamy się na naszych równolegle biegnących ścieżkach
posyłam ci
Dodatkowe drobiny światła
24.12.2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz