Tabula rasa
W osobnej przestrzeni milczenie ciepłem sączy się zza firanki
przygryzam wargę i powoli okręcam lekkie ciało dym
unosi się nad podłogą w bardzo niespiesznym tańcu nie dopijam
Herbaty więc wielu trzeba dni by fusy wysypały się na stół ułożone
kocią łapą w przepowiednię że nie ma światła bez cienia i kobiety
bez mężczyzny komplementarne ja i ty mama i tata dziecko
Rodzic wyswobadza się ujmując cienkie linie papilarne rozsypując
zarodniki między stronami w kołysaniu zataczam krąg wracam
w ciepło i milczące falowanie firanki
04.01.2017
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Piękne zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńwiersz budzi we mnie dziwne uczucie - w jakiś sposób unieruchamia i czuję się w tym niedobrze, może taki dzień, taka chwila....?
dziwne... na pewno jest spowolnienie w tym wierszu, ale nieruchomość? Widocznie dla Ciebie też jest :). Dziękuję EM...
UsuńWiesz jak to jest - odbieram wiersz sobą, a ja to funkcja mojego czasu i mojego w nim poukładania - dla mnie widocznie tak to TERAZ wygląda. ściskam mocno i bardzo ciepło :)
OdpowiedzUsuńMożliwe, wiersz dotykają niekiedy niespodziewanych rzeczy... Buziaki :*
Usuń