O bezdomności wierszy


Nie zważaj na wiersze One są i są Jak feniks 

powstają z niczego I jak feniks płoną 


zwłaszcza te na kartkach


na papierze czerpanym


z niczego Wyczerpane do cna chylą się ku ziemi Tym samym

uchylając rąbka tajemnicy Nieznane

płonie bardziej na niebiesko jak Gaz 

z butli przywiezionej z GSu albo


Nie wypowiadajmy tego Niech zostanie w domu

co Domu dotyczy


26.02.2025

Lidia powiedziała


Posmutniały ci oczy Coś się w tobie 

zmieniło na zawsze Na daremnie rozsypujesz

łzy po kartkach Na mikrofon spadają krople i brzmią

jakby lawina deszczu Nie twój to głos wybrzmiewa

łagodząc krzyk Ale siostrzana pieśń


Przyglądasz się sobie Tam na dnie 

dzikiej doliny i w bezmiarze istnienie 

wiesz Że jest w tym prawda ale jeszcze się z nią

kłócisz jakby to mogło odwrócić skutek Zmienić

bieg zdarzeń Zaprzeczyć że stało się minione


Odwracasz twarz Tam na skraju polany nadal

siedzi Lis


26.02.2025

Dla EM


Nawet nie zauważyłam że minęłam rok Tak szybko

dzieje się życie i śmierć przychodzi niespodzianie W niedzielę


EM kocham cię i tęsknię i wiem że jest ci TAM najlepiej A jednak

nie potrafię powiedzieć Do widzenia Odprowadzić do drzwi Zostawić

w smudze światła Jeszcze w to nie wierzę Nadal 


Rozsypuję emocje Tak ci było dobrze w Rumiankach tyle

wierszy i tak wiele poezji Pisałaś sobą krokami szeptanymi Pomiędzy

nami się nic nie zadziało czego byśmy od TAM nie miały

ustalone a tak trudno mi przyznać że smugą energii zacierasz

ślady


04.02.2025


Tylko KOT


Ile się zmieści w tylkokocie Mnóstwo

lat miesięcy dni zdarzeń wzruszeń zdziwień Gniewu

wreszcie i bezsilności No przecież

Kot Tylko a ile radości Ile zadrapań łapą Ucieczek Myszy

zostawionych na ścieżce Niestety niezbyt żywych Ile

rozmruczeń w jak wielu opowieściach Pisanych wąsem

i łapą Ruchem ogona Subtelnym W tym kocim przypadku

wołacza bardzo subtelnym miauku Jakby

tylko chciał zaznaczyć Ja tu jestem Ja

Kot


02.09.2024


Urwisowi znów


Buduję ten świat ze słów bo tak

jest mi łatwiej

Ale milknę gdy spotykam twoją 

miękką łapę na twarzy Trochę

pachnący rybą policzek Pełen łaskoczących

wąsów I wysoko

uniesiony ogon


Więc widzisz Buduję Bardzo się

staram Co dziennie Co nocnie a i tak

milknę

gdy mrużąc oczy Przekazujesz

najpiękniejsze Kocham


Ja tu nic nie mogę Tylko

kłania się głęboko Bóg we mnie Bogowi

w Tobie


(przybrał się w taką 

kocią personę Zapewne

nie bez przyczyny Ma bowiem

typowo koci wdzięk i poczucie 

humoru

Przecież)


2.09.2024

Urwisowi

Trudno mi się z Tobą pożegnać Tylko z mężem synem

rodzicami i siostrą byłam tak długo I nie mieli

tak miękkiej skóry Rudego futra Wąsów ani nawet namiastki

twojej gracji Żadne z nich

przy całej mojej miłości i szacunku

nie miało tyle piękna w sobie i tajemniczości


Odchodzisz powoli a i tak 

zbyt szybko 

Kiedy zamykam oczy widzę jak drżałeś Wzdychając jak dziecko chociaż

podobno 

niedostępne ci są takie rejestry emocji Bardziej uczuć Widzisz

widzę więcej i więcej czuję Dlatego potrafię 

między jednym a drugim dniem złapać twoją duszę

na gorącym uczynku czynienia świata równiejszym


Wiem


Tak bardzo wiem


Ile wziąłeś na siebie I z jaką godnością to niesiesz Jakby

nigdy nic Jakbyś

był tylko kotem


02.09.2024

Druga warstwa


Odpuść już odpuść Już nie ma nikogo Tylko wiatr

trzepocze źdźbłem trawy Siano z butów ale kochałam 

twój chód Gdy rozrzucałeś 

nogi do przodu Trochę pajac Trochę żołnierz Trochę

mistrz zen I nie było w tym żadnego hałasu


Wcale nie szukam analogii Upomniał się o mnie mój

ród Koło historii toczy się nawet pod górkę Mam

trzy rodzaje traum Wszystkie ważne Każda zaczepiona o mięso

pamięci ostrym haczykiem Nabrałam się

znów na miłość A to ta uwikłana I ja też

uwikłana Ja też goła Ja też

nie potrafię zostawić cię losowi Przeznaczenie 

każe mi związać dobrze taśmy na brzuchu Przy gorsecie 

Wtedy mniej boli poród Ale i łatwiej uciągnąć


A przecież jestem jeszcze ja I ubieram na siebie siebie Błękitną 

chusteczką odgradzam się od losu jak rzeką I tylko

z brzegu na brzeg Z brzegu na brzeg Po kamieniach Po 

konarach upiętych jak warkocz I trochę boję się

że utonę 

bardziej


01.09.2024

Babci Honoracie

Moje błędy są starsze ode mnie i od ciebie

mamo Starsze nawet od twojej prababki Co słaniając 

się ciągnęła wóz Gdy pradziadek nie mógł iść a wilki

mogły Za wozem Tę krew

czuję teraz pulsującą na szyi Drętwieje mi ręka boli

brzuch Widzę mamo jak się słaniasz i widzę

jak ciężko było ciągnąć los Po same brzegi pusty

miłością


Nic nie powiem


Będę długo łkać


Przytulę zranienie na piersi pradziadka Ono się we mnie

rozrośnie jak kwiat I będzie długo kwitło 

na biało I będzie biały ten wilk 


31.08.2024

A może to już czas


tworzę nowe i nowe wzrasta we mnie łagodnie Kielich 

kołysze się a krople rozmazuję na szybie 

czerwonej Kiedy znów się spotkamy inna 

będzie Ziemia Tyle obrotów i smocze łuski lśniące

po dolinach


całuję twoje stopy Całuję twoje uda brzuch Tu

się zapominam Przecież wiem Wiem się we mnie roztacza

jak grzmot i błyskawice łamią schematy i Jestem

jak wyrzucona na brzeg ryba


ach tyle jest historii szeptanych po kątach W tawernach

na targach na ławkach w parku Wymilczanych wymownie

gdy nikt nie słucha Rozpakuj walizki Wyrzuć co niewarte

jest kurzu Czas ruszać


05.08.2024

* * *

 

Tworzę nową opowieść Przechodząc od drzewa

do rzeki Odmierzając zmartwychwstanie długimi

krokami Układam historię w bukiet Każde

nasze osobno Wrotycz

pachnie najmocniej

 

03.08.2024