Korzeniami wrastamy w siebie zielonymi
łodygami oplatamy łydki kolana uda kiedy młode
pędy dotykają serc pełne kłosie pęcznieje
w dłoniach miesiąc rozbłyska i uśmiechnięty
pies kładzie patyk pod stopami nie braknie nam
ognia
Przytulamy się do chmur i owijamy lekką wstęgą
rzeki szemrzącej historie niedopowiedziane jest
w tym tajemnica światła nocy krótszej niż
mgnienie
Będziemy przechadzać się brzegiem tam
i tam
I tam
A jeśli zechcemy wrócić to po lianach i kamieniach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz