materią wtedy jasne włosy lub ciemne talizmany
na szyi nadgarstkach bądź kostkach i nie wiedzą
skąd przychodzą ani dokąd zmierzają myli im się świat zza wrót
pałacu z tym za trzecią bramą i nie mogą najeść się do syta
resztkami z dworskiej kuchni w dzień duchów
palone są świece im krótszy knot tym mniej
Głodne duchy zwijają się z bólu i płaczą same pośród innych nie pomaga
kwilenie snucie się od drzwi do drzwi zaglądanie do okien
ciotki czy brata wypędzane bezdomne czasem z wyższego
kręgu wpadnie ktoś z rodziny by nakarmić ale w świecie
głodnych duchów panuje cierpienie
Nikt nie chce schodzić tam na dłużej a uzdrowić je może jedynie
miłość próbują kraść dopiero gdy zmęczone zwijają się w kłębek przy pierwszym
schodzie na kapciach pozostawionych przy łóżku lub
w kołysce łóżeczka mogą
umrzeć ponownie
24.07.2018
/z dedykacją nieznajomej i z inspiracji Miłością Peoni znów/
Dziwny utwór. Podoba mi się końcówka, ale wcześniej coś we mnie się pogubilo podczas lektury. Można o tak wczesnej porze nie powinnam czytać wierszy :)
OdpowiedzUsuńŚciskam
Em.
Może trzeba o Głodnych duchach i ich tożsamości w chińskiej tradycji coś więcej wiedzieć?... Albo przeciwnie ;), wiersz jest zbyt prosty, bo przeniosłam na jego kanwę te wierzenia prawie bezpośrednio. Dziękuję, że zaglądasz :D...
Usuń