Oprowadzam ją
Chodzę po domu ścieram kurze zacieram ślady tu
kiedyś stał słoń na szczęście zabrałeś
Zwiedzam przestrzenie i przeciskam się między
biurkiem a sosnową ramą łóżka – jakie nagie
mówię do niej – proszę nie płacz zaciskam dłonie
Pani dentystka znów powie że zjadam zęby drapieżnie
jak sęp zataczam kręgi nad schodami zrzucam
Unoszę się nie boję się utonąć to nie boli
gdy zamiast powietrza wdycham płyn ona
podlewa kwiatki dziś po raz dwudziesty pierwszy
20.08.2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz