Wulkan(ka)


Dotykasz ciepła zastygłej lawy delikatnej jak skóra
wspinasz się po drżącym zboczu niepewny czyje to drżenie

Słońce wyostrza rysy i łaskocze przyprószone popiołem
zielone włosy mruczącej olbrzymki by na twoich ustach
pojawił się uśmiech

Nocą z jej wnętrza dobywa się żar czasem ogień
nieruchomiejesz w zapatrzeniu choć przecież jesteś podobny
a iskry długo jeszcze dopalają się na twoich dłoniach

Nie chcesz odchodzić wiesz że cisza jest tylko złudzeniem
ona śpi a obudzić ją może z pozoru niewinny pocałunek
muśnięcie fal



10.12.2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz