Gdybyś chciał mnie uratować
Wychodzę trzaskam drzwiami to przeciąg dotykam
skrawkiem firanki fotela na którym twój cień oddycha jakby
nigdy nic i wiosna lato jesień zima znów stokrotki spomiędzy
palców i liście na piersi figowe niżej
Zobacz kocham cię swoją miłością zombie gdyż po śmierci po
życiu w wiecznym obumieraniu jestem kolcami wyłącznie zobacz
patrz otwórz oczy rozerwij wyliż łzy i krew wyliż soki ciepło
zamknij między udami ustami jak wolisz motyle odfruwają
Nie ma już nocy ani dnia
Nie ma
Cisza wyśpiewuje się w poduszki nie wiesz kim jest ale dotykasz
włoskowej struktury istnienia
Tylko tyle
09.07.2018
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz