Odpuść już odpuść Już nie ma nikogo Tylko wiatr
trzepocze źdźbłem trawy Siano z butów ale kochałam
twój chód Gdy rozrzucałeś
nogi do przodu Trochę pajac Trochę żołnierz Trochę
mistrz zen I nie było w tym żadnego hałasu
Wcale nie szukam analogii Upomniał się o mnie mój
ród Koło historii toczy się nawet pod górkę Mam
trzy rodzaje traum Wszystkie ważne Każda zaczepiona o mięso
pamięci ostrym haczykiem Nabrałam się
znów na miłość A to ta uwikłana I ja też
uwikłana Ja też goła Ja też
nie potrafię zostawić cię losowi Przeznaczenie
każe mi związać dobrze taśmy na brzuchu Przy gorsecie
Wtedy mniej boli poród Ale i łatwiej uciągnąć
A przecież jestem jeszcze ja I ubieram na siebie siebie Błękitną
chusteczką odgradzam się od losu jak rzeką I tylko
z brzegu na brzeg Z brzegu na brzeg Po kamieniach Po
konarach upiętych jak warkocz I trochę boję się
że utonę
bardziej
01.09.2024
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz